Wielka głowa rodziny chce się wykazać więc organizuje wyjazd.
Widzę, że niektórych przytłacza wyjazd, pełni są lęku przejęci.

Jakby to miał być taki sprawdzian dla faceta, ojca i męża. Jakieś potknięcie to już żona będzie buczeć, runie pozycja w rodzinie, dzieci będą beczeć.

Jak wy ludzie w ogóle żyjecie?

Wyjazd jest wspólny i wszyscy za niego wspólnie powinni odpowiadać i wspólnie go przygotować. faceci w Polsce próbują brać na swoje barki zbyt wiele i w ogóle nie wiadomo po co.


I stąd potem są te gorzkie żale albo pseudofachowe debaty, które nic nikomu nie dają.

Z wyjazdu za granice robi się, ekspedycja na marsa, w czasie której facet próbuje przyjąć rolę, kapitana, psychoanalityka, niańki, przewodnika, kaowca i Bóg wie kogo jeszcze.


Jakas misja dziejowa.

Wy nie jedziecie z rodziną do Grecji, tylko, zawozicie ją do Grecji.

Proponuję jechać z rodzina a nie zawozić rodziny, stres zejdzie.

Bo wychodzi z tych postów że te rodziny i dzieci to niektórym wam ciążą jak cholera, męczą i stresują.
Ilez można być osłem w kieracie? Rodzina jest by się wspierać
i by pomagać, a nie by facet na to robił i zapewniał rozrywki.
Bo jak facet jest tylko dostarczycielem kasy i rozrywek, to go tak traktują, bez szacunku.

Jak jest patriarchat, ok facet ma robić zarobić i zadbać, ale nikt mu nie piśnie o nic.
W Polsce macie równouprawnienie, wiec, wszyscy powinni sie tak samo dokładać, i tak samo pracowac i przykładać do tego co się wspólnie robi.


Na razie wrażenie jest takie moje że wielu mężczyzn robi w domu za parobka.

Płaci, stara się, organizuje, ugania się a potem trzęsie jak to wyjdzie, jak zostanie odebrane czy ocenione.








  PRZEJDŹ NA FORUM