kaczor: ja generalnie mam awersję do wszelkiej maści "latających potworów" - czyli owadów...jak byłam młodsza to wpadałam niemal w histerię, teraz udało mi się na tyle opanować, że już nie wreszczę w niebogłosy, ale jak widzę takie stworzenie to - jak to kreślił mój znajomy - odzywają się moje taneczne pasje i odtwarzam "taniec świętgo Wita"...tak mniej więcej to określił...) no po prostu nie lubię takich stworzeń i faktycznie w ruch idą wszelkie szczotki, kije , czasem jak mam pod ręką to lakier do włosów czy jakieś inne spraye....muszę się jakoś bronić)) w sumie sama sobie się dziwię, że cztery sezony udało mi się spędzić w towarzystwie cykad, kacaryd, niesamowicie wielkich koni polnych (konikami nazwać ich nie można) i innych takich żuczków... W ogóle odnoszę wrażenie, że na Krecie to wszelkie owady mają potrójne wymiary...w porównaniu np z polskimi)
|