Z Polski na Kretę i z powrotem przez Peloponez i Parnas
    ogorek pisze:

    Ad 1. Dobrze zrozumiałeś wesoły Ja radzę na przyszłośc najpierw pobyt w GR środkowej lub Peloponez a potem prom na Kretę.
    Lepiej niż dwa dni jazdy i nerwówka czy zdążymy na prom (jezeli wcześniej kupiłeś bilety).

    Moja trasa na 2015 z miejscami:

    W-wa -> Triest (autostradami cz,austria,Slowenja,Triest 1100km), wyjazd wtorek kolo 10-tej rano, prom start 5 rano środa
    Triest -> Patra (prom) (czw popo na miejscu)
    Patra -> Mili/Kiwieri (apartamenty PL Kalimera) -> tydzien
    Mili/Kiwieri -> Gythio (tydzien)
    Gythio -> Pireus (dojazd 4-5 godz)
    Pireus -> Chania (prom)
    Chania -> Paleochora (2 godz)
    powrót do Piresus i tydzień nad jeziorem Limni (niedaleko Koryntu)

    Będę ciągnął małego RIB-a na przyczepce -> stąd wersja promowa bo 80 km/h 5000 km to może być wyzwanie.
    Aczkolwiek to też zależy od oferty jaką dostanę na promy. Po wczorajszej katastrofie nie wiem czy bilety nie zdrozeją smutny czy nie stanieją wesoły
    Stąd porty Paelochora i Gythio i kwatery na przeciwko portów.

    >>>>>>>>>>>>>

    Radzę inny wariant na Samarię:

    Pojechać do Paleochory autem, zaliczyć wspanaiłe/dzikie plaże, jeden nocleg, rano o 8-smej (chyba) prom do Agia Roumeli (o ile nie pomyliłem nazwy)
    Idziesz do połowy Samarii pod górę i z powrotem. Wiele osób podkreśla, że najładniejsza część jest od połowy w dół.
    Wracasz promem do Paleochory i albo znowu nocujesz (bo to wieczór) albo wracasz na swoją kwaterę - proponuję Fallasarnę jak na północy.

    >>>>>>>>>>>>

    No i jezioro na Krecie Kournas -> popływać rowerem wodnym
    I na Balos TYLKO PROMEM !!! Dużo ciekawsza wycieczka, z lokalnych biur potrafi kosztować 20 EUR od osoby i jeszcze lądujecie na wyspie piratów (na przeciw Balos)


Do Pireusu dojechałem na pełnym luzie, bo prom miałem dopiero dzień później, więc bez pośpiechu, tj. po noclegu w jednym z pireuskich hoteli niedaleko portu, zaliczyłem długi, leniwy spacer po Atenach (bez zwiedzania tzw. must-see, bo to "zaliczyłem" rok wcześniej), następnie odebrałem samochód z hotelu i również spokojnie wjechałem na prom...

Z tą Samarią od strony morza możesz mieć rację, zwłaszcza że górę już widziałem, choć prawda chyba jest tylko jedna: trzeba zobaczyć i to, i to. Zejście w dół na pewno warte jest zachodu i widoków (niedługo pojawi się kilka zdjęć z tej wycieczki). Płaskowyż Omalos i poprzedzające go gaje pomarańczowe też są wartością samą w sobie.

W Falasarnie "zaliczyłem" tylko mile wspominaną przez całą moją rodzinę plażę, a Balos moim zdaniem najlepiej odwiedzić o poranku własnym środkiem lokomocji i zebrać się z niej wraz z przypłynięciem pierwszego "mrówkowca" ;-) Zdjęcia również zamieszczę...

RIB - super. Może kiedyś, bo to jednak niemały wydatek. Zaglądałem do Twojej relacji na tym forum i... zazdrościłem ;-)


  PRZEJDŹ NA FORUM