zimowe przesilenie czyli... |
Daleko daleko stąd... daleko od Ogórka... a jeszcze dalej od Kalimery... parę kilometrów od Jaskini ogromnego Smoka Wawelskiego... w mieście założonym przez Szkotów wygnanych z ojczyzny za nadmierne skąpstwo... w umyśle pewnej dzierlatki po trzydziestce rozpoczął się bój.... 222 złote do Aten! 400 w wakacje! I już niebieskie obłoki usprzone fetą oraz oliwkami zaczęły sunąć po płacie skroniowym... Oczy zaszły błękitem... tego morza w którym tak kojąco się zanurzyć w gorący grecki dzień... Gwar rozmów niemal słyszalny przez uszy emocjonalnej brunetki pląsał słowami przypominającymi głos naganiacza zapraszającego do tawerny na suvlaki po okazyjnej cenie... I wszystko to dla Bruneci za jakiś tysiąc złotych... i nareszcie podniecenie, wyjazd... możliwość wyjazdu... pare dni w cudownej Helladzie... Ach... letnie przesilenie na cudownej plaży z widokiem na jakaś antyczną kolumienkę... Ech.... Nic z tego, jestem złośnica i Wam to udowodnię, zimą na złość mamie odmroziłam sobie uszy, a teraz nie dam Wam tej satysfakcji - walić Ateny, pojadę do Nowej Huty! Więc... niech walka w pewnym umyśle trwa... nic tak nie uczy finansowego rozsądku jak marzenia i pragnienia realizowane mimo pustawej sakiewki... A do pewnych rzeczy... trzeba po prostu dojrzeć... ![]() |