Czekając na barbarzyńców... Pilion, Meteory, Lefkada, Zagorohoria, Thassos i.. |
Dzień 14 Pobudka, śniadanie.... ostatni widok na góry które wymęczyły tak Barbarzynę... i pojechali... pospać na promie odpływającym z Thassos. ![]() ![]() Na prom wjeżdżał na ciężarówkach marmur... chociaż jeśli chodzi o skały i pomniki... to ten na wyższym pokładzie bardziej zwracał Barbarzyna uwagę.... ![]() ![]() Rydwan ruszył... aż pod Saloniki... na zachodnią stronę półwyspu Halkidiki.... Nea Kallikratia Nie ma już barbarzyńców? To co teraz będzie? Dla nas to było jakieś rozwiązanie. I nie ma już Barbarzyńców.... ktoś ponoć widział ich... i nad tym basenem... i na tej uliczce prostopadłej do plaży... ![]() ![]() Nie ma ich na tej plaży.... nie ma ich na tej trierze.... ![]() ![]() 14 dzień... Babciarzyna ponoć schowana w ciemnej, na pytanie o plażę... nie nie nie.... starczy... chłodu... niech to słońce zajdzie... I nie było też barbarzyńców na plaży... która mimo przeżywania spotkanego Polana (jaka super plaża, jakie czyste morze!) wydała się im po cudach Hellady... absolutnie nie cudem... raczej zbiorowiskiem glonów i wodorostów czających się na "pośladko-zamoczywaczy".... ![]() ![]() NIe ma barbarzyńców... nawet w tym basenie... ![]() ![]() Wieczorem ponoć ktoś ich widział...wychodzących z hotelu... przemknęli przez rozbawione miasto... Ale nie ma... nie ma barbarzyńców... awantur na mieście brak... cisza... spokój.... |