Moje greckie ja
Węgierscy pogranicznicy i celnicy to temat rzeka,na Bałkanach to nie razi[uwarunkowania kulturowe]lecz tu mamy kraj najważniejszy obok Austrii w cesarstwie,przez Węgry wiele razy przejeżdżałem-nigdy na dłużej,ale mam znajomych,którzy ten kraj często odwiedzają:baseny w Bogacs,wg ich opinii zwykli ludzie spoko,słyszałem o przypadku gdy w niedzielę cała wieś szukała odpowiedniego paska klinowego by Polak mógł jechać dalej,gdy rodakowi auto się w Budzie popsuło podjechała policja i czekali aż pomoc drogowa przyjedzie,bo jak tłumaczyli okolica niebezpieczna[dużo Romów],a wracając do celników-to chyba spadkobiercy tych co w poprzednim systemie trzepali Polaków na dworcu Keleti[znam starszych już ludzi,którzy na handel wtedy jeździli z tego co opowiadali:było i śmieszno i straszno]


  PRZEJDŹ NA FORUM