Moje greckie ja
Tam gdzie my się stołujemy,gdy zamówi się powyżej 15 euro właściciel daje dzbanek wina,czasami urządzamy sobie ucztę ze znajomymi wtedy tych dzbanków gratisowych jest więcej niż z wielokrotności 15 euro by wynikało bardzo szczęśliwy,ceny i porcje od lat te same,w innych tawernach po zapłaceniu rachunku właściciel przynosi różne desery,nalewki itp.wszędzie chleb i zimna woda jest gratis,często biorę na wynos,bo nasz Oskarek jest dzieckiem żywym i czas przygotowania potraw bardzo mu się dłuży,oczywiście chleb i dzbanek wina[przelany w butelkę]też jest,gdy jedziemy na całodzienną wycieczkę jemy w trasie oczywiście tam gdzie miejscowi,robimy też grille w ogrodzie pensjonatu,i taka tradycja-przynajmniej raz wspólne leczo w ogromnym garze pożyczonym od gospodyni na kilka pokoi,sami też ryby smażymy,są w pokojach aneksy kuchenne i znajomi,którzy codziennie gotują,ale my jednak wolimy z tawerny korzystać,oczywiście śniadania,jakieś sałatki,przekąski w ciągu dnia sami przygotowujemy,opracowałem też nowy sposób parzenia kawy po grecku w tygielku:zalewam wrzątkiem,tygielek na kuchenkę i gotuję 20-30 minut,ewentualnie wody dolewając,później już standardowo-malutka filiżanka i szklanka z zimną wodą i malutki łyczek kawki,następnie łyk wody aniołek


  PRZEJDŹ NA FORUM