Moje greckie ja
Zygmunt Mineyko
Zapewne najsławniejszym Polakiem,który wyemigrował do Grecji i osiadł tam na stałe,jest Zygmunt Mineyko.Powstaniec styczniowy,skazany na katorgę-zbiegł,po czym ukończył studia we Francji i wyjechał do Turcji[genialny kartograf.]Wiele lat pracował dla rządu tureckiego jako inżynier,potem przeniósł się do Grecji gdzie zyskał sławę i szacunek.Poślubił Greczynkę,jedna z jego córek wyszła za mąż za Georgiosa Papandreu.Z tego związku przyszedł na świat Andreas,późniejszy dwukrotny premier i doktor honoris causa UJ.W 1896 należał do komisji wykonawczej,w roku 1897 jako szef sekcji topograficznej należał do sztabu generalnego.Mimo podeszłego wieku,bo przekroczył już wtedy 70-tkę brał czynny udział w wojnie bałkańskiej 1912-13.,,Obecnie jestem w Atenach-pokpiwał w liście do siostry-i pomimo 73 roku życia lepiej trzymam się na koniu od wielu młodych oficerów".W kampanii tej Grecy zdobyli w 1912 r Saloniki,a w marcu 1913 silną twierdzę Janinę.Jak podaje Jan Parandowski,Mineyko zatrudniony w Sztabie Generalnym,opracował do najdrobniejszych szczegółów wszystkie plany strategiczne,które zadecydowały o zwycięstwie i zmusiły przeciwnika do złożenia broni w Janinie.Lucjan Rydel pisał:jego dom o polskim charakterze przyozdabiały obrazy Matejki,portrety Kościuszki i ks. Józefa,herby Polski i Litwy:,,Słowiańskie siwe oczy zaszły mu łzami,uściskał mnie i zaczął śpiewnym litewskim akcentem:-Polak u nas,to i w domu wielkie święto...Żona Greczynka,dzieci po polsku nauczyć nie mogłem...Ale one Polskę kochają i znają.Żona z synem Stanisławem była w kraju w Warszawie i u nas na Litwie.Ja nie mogę:po 1863r skompromitowany".Kilkanaście lat później okazji do spotkania z nim nie przegapił Jan Parandowski,który tak opisywał swoją wizytę w jego domu:,,Willa Mineyki stała na krańcach miasta.Sam otworzył mi drzwi i od pierwszych słów rozgadał się serdecznie.-Z Polski,z Polski...-powtarzał.-Miał już ponad osiemdziesiątkę,ale werwa,z jaką mówił i żywotność ruchów przeczyły i metryce,i tym dalekim dziejom,które w sobie nosił.Zaczął rozsnuwać wspomnienia bitew,rysować domy,zagrody pola,z niezwykłą precyzją. ścieżka wpadała w ścieżkę,droga w drogę,biegły wsie i miasta,w kilka minut stary wojak zwędrował pół Polski...Nazajutrz spotkałem go na mieście.Był w mundurze weteranów powstania z odznakami pułkownika i krzyżem Virtuti Militari.Od razu mnie poznał,a po kilku słowach zmarszczył się i spojrzał na mnie surowo:-to pan zapomniałeś,jaki to dzień mamy dzisiaj?Idę złożyć uszanowanie posłowi Rzeczypospolitej w dniu 3 maja".W 1979 r Andreas Papandreu wysłał list do polskiego ambasadora w którym powoływał się na fakt,że w jego żyłach płynie w jednej czwartej polska krew.Wzmiankował o tym w tonie nieco żartobliwym,gdy na prośbę jednego z partyjnych kolegów,który zadurzył się w naszej rodaczce przebywającej akurat na greckiej ziemi,prosił o przedłużenie ważności jej wizy.Podkreślał fakt,że był wnukiem Zygmunta Mineyki.
Pisząc ten post korzystałem z książki Jarosława Molendy.


  PRZEJDŹ NA FORUM