Moje greckie ja
Szkoda gadać, manipulacja i masakra. Połknąłem "Zachód słońca...". Utwierdzam się w przekonaniu, że jakieś nasze wspólne cechy, czy podobieństwa z Grekami to jest zero. Filozofia życia? Podejście do różnych spraw ? Kompletnie nic (może mnie poprawisz ?). I tym bardziej ta odmienność jest dziwna, że to społeczeństwo ma umiejętność (zaletę) raczej nie wchodzenia na kursy kolizyjne z innymi. Jest spolegliwe, i raczej się broni niż atakuje. Umie mościć sobie gniazdko w najbardziej nieprzychylnych i trudnych sytuacjach. Męczy się i męczy i ostatecznie daje radę. Niektóre cechy, dość męczące, trudne i wręcz upierd///liwe. Np "sławne "apo pu ise" ? Wydaje się to jakiś mini szowinizmem, ale myślę, że ma to jakiś głębszy historyczny sens. Jesteśmy stąd, a stąd, więc musimy sobie z automatu POMAGAĆ (przypis autora). Czy to nie jest czasem żródło tego, że diaspora na całym świecie trzyma się razem? I tu kolejna różnica z Polakami. Wiemy jak się nasi traktują za granicą na emigracji (i historycznie i obecnie). Tak to interpretuję. Ogólnie książka i trudna i smutna, ale bardzo warta przeczytania. Trochę do zastanowienia, trochę ku przestrodze, i trochę do spojrzenia w lustro i obejrzenia swojej gęby, czy ona aby taka ładna ???


  PRZEJDŹ NA FORUM