Moje greckie ja
Dzwonił Vangelis-18 maja leci do Grecji[jak ja mu zazdroszczę],będzie u córki w Olimpic Beach,końcem czerwca wybiera się na kilkudniowy zlot Greków-uchodźców mieszkających kiedyś w Polsce[jest tam co roku]jako jedyny z pierwszego pokolenia-inni albo pomarli albo ze względu na stan zdrowia nie są w stanie dojechać,on też narzeka na kręgosłup,w grudniu miał operację,lecz tylko podziwiać formę i radość życia tego dziarskiego faceta po dziewięćdziesiątce.Oczywiście obiecałem mu,że jak w Grecji będziemy zabierzemy go Kokkino Nero[spędził tam ponad 20 lat jako rezydent]i Kokkino Nero bez niego to tak jak Kraków bez Piotra Skrzyneckiego[z tą różnicą,że Vangelis żyje i ma się dobrze aniołek ].8 Maja do Nikosa przyjeżdżają malarze z Krakowa-często zostają tam do października:bajkowe plenery,grecka Costa Rica itd.,takie optimum:robią to co lubią-niespiesznie malując,niespiesznie żyjąc i utrzymują się z tego.


  PRZEJDŹ NA FORUM