Wczoraj kolega pojechał do Olimpic Beach po Vangelisa[był u córki,która prowadzi tam hotel,ale nudził się jak mops bo nikogo tam nie zna,a w Kokkino był rezydentem przez 30 lat od maja do października]Przyjechał szczęśliwy mimo ograniczeń zdrowotnych[2 kule,wózek elektryczny.]Spędził kilka godzin z nami,następnie zawieźliśmy go do Greka,który dał mu apartament za darmo,a wieczorem znowu spotkanie-zadzwonił,że w hotelu u Adonisa[miejscowy potentat turystyczny]będzie koncert greckiej muzyki,od południa pieką jagnięta i inne mięsa i,że choć to tylko impreza dla gości Adonisa,to on nam zarezerwował stół pod sceną i zestaw mięs wszelakich.Już te kilka godzin w Kokkino odmieniło Vangelisa-wózek został w pokoju,do hotelu przydreptał o kulach w znakomitym nastroju,Kiedy my dotarliśmy kończył wielką,pieczoną rybę którą poczęstował go właściciel,zapalił papierosa,wypił piwo,rozmawiał,opowiadał,spotkał wielu znajomych,a gdy się koncert zaczął podszedł do muzyków i poprosił o utwory z jego rodzinnych stron,gdy zagrali rzucił kule na ziemie i tańczył-ale jak rewelacyjnie,zebrał owacje,burzę braw,gdy siadł do stolika widać było na jego twarzy szczęście i zmęczenie jednocześnie.Jagnięcina była bardzo dobra,część towarzystwa skusiła się na kokoretsi i też chwalili,o 2 w nocy Vangelis żegna się z nami i chce iść już spać,odprowadziłem go,te kilkaset metrów szliśmy ok.40 minut,widać było,że tańce nadwyrężyły jego siły,ale cały czas rozmawialiśmy-chciałbym dożyć takiego wieku będąc tak optymistycznie nastawiony do życia jak on,a jest to komunista,człowiek niewierzący,który wie,że gdy umrze -nie będzie już niczego,więc mimo ograniczeń ruchowych żyje chwilą i pełnią życia.  |